Wczoraj miałam krótkie wystąpienie na bazarku charytatywnym Ryneczek Oddysa, a także rozmowy z opiekunami zainteresowanymi holistycznym podejściem do terapii behawioralnej swojego psa.
Skłoniły mnie one do pewnych refleksji, którymi chcę się dziś z Wami podzielić, bo uważam, że będą one ważne w kontekście zrozumienia roli olejków i ziół w terapii, której się podejmujemy.
Aby wykorzystać pełen potencjał ziół i olejków w terapii swojego zwierzęcia NIE stosujemy ich jedynie na zasadzie dopasowania olejku/zioła do symptomów. Pamiętajcie, że symptomy to jedynie informacje, które mają nas poprowadzić do głębszej ich przyczyny, a nie jedynie „zatrzymać biegunkę”, „uspokoić psa”, czy spełnić inny krótkotrwały cel.
Pamiętajcie, że olejki i zioła to jedynie DOPEŁNIENIE pracy behawioralnej, dodatkowe wsparcie modyfikacji dietetycznej czy przyjrzenia się własnym emocjom i zachowaniom. Niezwykle frustruje mnie pytanie pt. „A jakie olejki wyciszą mojego lękowego psa” lub „Jakie zioła sprawią, że trawienie psa się polepszy”, podczas gdy opiekun nie podejmuje zmian na innych polach. Co z tego, że będziemy stosować Ashwagandę, podczas gdy nie zredukujemy możliwych do wyeliminowania stresorów w życiu psa? Co z tego, że dodamy do jego diety mniszek lekarski, ostropest czy cytryniec chiński, skoro nie połączymy tego z niskotłuszczową i zbilansowaną dietą, będziemy stosować u niego nadmiar leków farmakologicznych i nie podejmiemy żadnych zmian we własnym nastawieniu i podejściu?
Holistycznie oznacza CAŁOŚCIOWO, a nie podchodzenie do tych cudownych darów natury na zasadzie „załatw mi tu ten problem i to najlepiej na już”.
Wiele osób ma doświadczenie takie, że zioła i olejki nie działają. Spróbowały u psa i nie było rezultatu. W takich wypadkach bardzo często okazuje się, że opiekun taki:
stosował olejki zapachowe a nie o działaniu terapeutycznym,
pracował z olejkami na zasadzie „olejek bergamotkowy poprawia nastrój, a mój pies jest jakiś nieswój, to na pewno mu pomoże”,
pracował z olejkami używając dyfuzorów (czyt. odbierał zwierzęciu możliwość dokonania wyboru, narzucając mu dany aromat, przez co w efekcie mógł się on stać dla niego w najlepszym wypadku drażniący, a w najgorszym – szkodliwy!),
nie brał pod uwagę INDYWIDUALNYCH sygnałów komunikacyjnych, które zwierzęta wysyłają w trakcie pracy z olejkiem – bardzo ważne jest wzięcie pod uwagę jego typu osobowości (nie raz już spotkałam się z psem, który tylko pozornie wydawał się nie być zainteresowany aromatem, po czym wchodził w głęboką pracę z nim!),
stosował „suplementy ziołowe”, które bardzo często są już tak bardzo przetworzoną formą rośliny, że ostatecznie za wiele substancji czynnej w niej nie znajdziemy; przykładem jest kozłek lekarski, który ma naprawdę spore wymagania termiczne dotyczące jego przechowywania i przetwarzania. Aktywne w nim irydoidy (zwane walepotriatami) są nietrwałe i łatwo ulegają rozpadowi na świetle i w temperaturze powyżej 35 stopni Celsjusza. Jeśli więc jakaś firma po prostu bierze się za tworzenie „wyciszającego suplementu dla psa/kota”, ale jednocześnie nie posiada wiedzy z zakresu zielarstwa i fitoterapii, to takie błędy kończą się tym, że opiekunowie nie widzą rezultatów, a o ziołach krąży opinia, że „nie działają”, więc lepiej od razu pójść w farmakologię.
To jedynie kilka z takich obserwacji, które mam z ostatniego czasu. Bardzo zależy mi na tym, by oferować Wam, opiekunom, ale także specjalistom, dostęp do rzetelnej wiedzy na temat użycia ziół. Żeby przestać się ich bać, żeby przestać traktować je po macoszemu, bez szacunku. I żeby w końcu zrozumieć jak ogromną pomoc niosą dla naszych zwierząt żyjących w ciągłych lęku, przebodźcowanym środowisku, frustracji.
Nasze pierwsze ziołowe ekstrakty są już prawie gotowe. Oczywiście to wszystko zajmuje dużo czasu, czekają nas jeszcze testy z psami, współpraca z opiekunami, by dopracować nasz projekt, ale w zespole MOC. I każdego dnia pielęgnuję w sercu tę misję, bo autentycznie jest to tym, co pokochałam i każdego dnia tą miłością ładuję.
Wasze wsparcie jest w tym nieocenione i dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, którymi wspieracie te działania.
Niech piękna energia roślin będzie z Waszymi zwierzętami!
No i pamiętajcie, że to właśnie Wasz uśmiech i spokój w sercu są tym, co działa prawdziwe CUDA i to bez wydawania żadnej złotówki.