Zaczęłam po prostu od tego, że coś ciągnęło mnie do przebywania ze zwierzętami, z psami w szczególności.
Kolejnym krokiem było zajęcie się pracą z czworonogami zawodowo, co tak naprawdę okazało się dopiero pierwszym krokiem ku robieniu tego, do czego naprawdę wzywało moje Serce.
Ponad 10 lat intensywnie się rozwijałam i zgłębiałam tematy związane z samorozwojem, odkrywaniem siebie, swoich wartości i celów. Zafascynował mnie również świat rozwoju na głębszym poziomie nawiązującym do wsłuchiwania się w głos swojej intuicji , medytację, taniec intuicyjny, rozmowy z własną duszą, życie pełnią potencjału, z którym każdy z nas przychodzi na ten świat. Później doszła do tego właśnie praca z psami. I w pewnym momencie poczułam, że to jest właśnie to- że cel psów w naszym życiu może iść daleko poza ich trening, bycie nam posłusznym, bycie po prostu naszym zwierzęciem. Gdzieś w głębi czułam, że to nie wszystko i że sens relacji psio-ludzkiej sięga tak naprawdę dużo dalej i głębiej.
Pierwszym krokiem przełomowym w odnalezieniu wielu odpowiedzi na wołanie mojego wewnętrznego głosu było odkrycie metody Tellington TTouch. Dopiero ona pokazała mi jak głęboko można wejść w relację z psem lub innym zwierzęciem i jak oprócz uzyskania zmiany w jego zachowaniu- zobaczyć zmiany w swoim własnym życiu. Następnym przełomem były inne metody, które pomalutku otwierały mi oczy na kolejne i kolejne niezwykłe możliwości własnej transformacji uzyskanej poprzez wejście w kontakt ze swoim psiakiem z poziomu Serca, a nie umysłu.
Dziś już wiem, że psy nie są tu po to, by po prostu dawać nam radość i podnosić na duchu- oczywiście, to jeden z aspektów. Jednak osobiście uważam, że ich obecność sięga dalej i że poprzez nieprzypadkowe znalezienie się w naszym życiu, pokazują one nam, w jaki sposób możemy odkryć prawdę o nas samych. Dają nam wskazówki poprzez swoje „niepożądane zachowania”, poprzez swoją osobowość, bezwarunkową miłość. Ostatecznie pomagając nam w otwarciu się na rozwój własnego potencjału, talentów, zdobycia odwagi do spełniania swoich marzeń. Są takimi czworonożnymi aniołami prowadzącymi nas przez życie. O ile, oczywiście, pozwolimy im na to, by spełniać swoją rolę.
Jeśli bowiem jedynym naszym celem będzie zmiana ich zachowania, czy też uformowanie ich psich dusz w taki sposób, jaki MY tego chcemy, wówczas nie dostrzeżemy tego skarbu, z którym do nas przychodzą.
Czy psy więc mogą być „narzędziem” naszego osobistego rozwoju? Bez wątpienia! „Narzędzie” to zdecydowanie nie to słowo, bardziej odpowiednie może być zastąpienie go „życiowym kompasem”- o, to mi się podoba bardziej. Kompasem, o który jednocześnie dbamy i któremu okazujemy wdzięczność za tak cudowne prowadzenie, za obecną w tym bezwarunkowość i taką prawdziwą, czystą chęć pokazania nam, że życie może być piękne. Że możemy żyć tak, jak tego pragniemy, jeśli odpuścimy kontrolę, jeśli przestaniemy stawiać opór, jeśli przestaniemy walczyć. Psy to wszystko nam pokazują, tylko my, nie znajdując czasu na refleksję i nic-nie-robienie z naszym psem, po prostu tego nie dostrzegamy. Bo świat mówi nam, że z psem trzeba ćwiczyć to, czy robić tamto. Że Twój pies w tym wieku powinien już umieć 20 sztuczek, chodzić na luźnej smyczy i być otwartym na inne psy i ludzi. A skoro takie są wymagania, to Ty czujesz się w obowiązku spełnić te oczekiwania. I przez to właśnie, nie widzisz prawdziwej przyczyny, dlaczego Twój pies jest taki, a nie inny. Często obwiniamy siebie za adopcję psa, który nas tylko wkurza, który robi nam „na złość”, który jest nie taki, jak być powinien. Czy naprawdę? Uwierz mi, Twój pies jest właśnie taki, jaki ma być, pomimo tego, co mówi Twój trener, społeczeństwo, książki o psach. On jest taki, jaki jest z jakiegoś powodu uformowanego właśnie pod Ciebie.
Czy odważysz się spojrzeć na niego w ten niekonwencjonalny sposób?
Sposobów na to jest wiele. Jednym z nich może być rozpoczęcie treningu uważności (zamiast treningu posłuszeństwa). Rozpoczęcie medytacji czy praca nad swoimi emocjami z osobą, której ufasz. Nauczenie się czytania Twojego psa, słuchania go i zadawanie odpowiednich pytań, takich jak: „Z jakim skarbem ten pies przyszedł do mojego życia?„.
Jeśli (ale tylko jeśli) poczujesz, że chcesz odkryć odpowiedź na to pytanie razem ze mną, zapraszam Cię do mojego Kursu Transformacji Zachowania i Relacji z Psem (i sobą). Nie rób tego, jeśli nie odpowiada Ci moja osoba, czy robisz to z poczucia obowiązku. Bo mój kurs to tylko propozycja i najpierw polecam Ci, by zanim do niego dołączysz, spróbować poczuć, czy to jest opcja właśnie dla Ciebie. Słuchanie siebie jest najważniejszym, czego możemy się w życiu nauczyć.
Tak czy owak, odkrywaj siebie i swojego psa – ale rób to wspólnie z nim. Nie skupiaj się tylko na jednej stronie, bo prawdziwa magia zagości w Twoim życiu dopiero wówczas, gdy dołączysz do tego procesu właśnie swojego czworonożnego przyjaciela.
Na koniec zapraszam Cię do odsłuchania mojej wierszo- refleksji związanej z tym tematem 🙂
Życzę Wam życia wedle „amor fati”, maksymy mówiącej, że „wszystko, co dzieje się w życiu, włączając w to cierpienie, jest dobre lub przynajmniej- potrzebne”. 🙂