Ostatnio dużo rozmyślam sobie o tym, jak wielu z nas tak naprawdę ostatecznie poszukuje po prostu tego upragnionego świętego spokoju.
Sama naturalnie przez lata dążyłam do tego samego, tym bardziej, że z natury jestem niezwykle nadpobudliwą i rozszalałą istotą.
Sama naturalnie przez lata dążyłam do tego samego, tym bardziej, że z natury jestem niezwykle nadpobudliwą i rozszalałą istotą.
I właśnie niedawno do mnie trafiło, że coraz częściej udaje mi się odnajdywać tę wewnętrzną pustkę czy harmonię, którą wcześniej odczuwałam tylko od czasu do czasu i to w bardzo „sterylnych warunkach”. Gdy medytowałam, udawało mi się osiągnąć stan spokoju tylko wtedy, gdy zapaliłam świeczkę, zamknęłam się w pokoju i włączyłam odpowiednią muzykę. Gdy czułam szczęście, to tylko wtedy, gdy coś konkretnego na zewnątrz mnie się wydarzyło, co było powodem do jego odczuwania.
W pewnym momencie zaczęła mnie męczyć taka zależność od świata zewnętrznego i postanowiłam, że odkryję, jak przywoływać w sobie stan błogości i radości bez względu na to, co lub kto mnie otacza. Pomogło mi zadawanie sobie pytania: „Jak mogę dostrzec piękno wokół mnie i poczuć spokój właśnie TU I TERAZ?”. I znów, nie sztuką było znaleźć odpowiedź będąc w samym centrum lasu, ale w samym centrum miasta?
Fascynujące jest to, jak bardzo zmieniło się moje życie, gdy zamiast tkwić w swoim myśleniu typu: „ten facet obok mnie wkurzająco krzyczy do telefonu, więc mam prawo w tym momencie uważać, że ludzie to idioci nieszanujący innych wkoło” (cóż za wysublimowany przekład idealnie pokazujący jak wyglądał mój dawny wewnętrzny monolog ), taką właśnie sytuację wykorzystuję do ćwiczenia „odnajdywania spokoju zawsze i wszędzie”.
Po co to piszę
Ponieważ tak często warunkujemy nasze poczucie radości życia z psem od tego, czy zachowuje się (według naszej miary) „dobrze i prawidłowo”. I ponieważ tak często nie potrafimy odnaleźć w sobie spokoju w momencie, gdy nasz pies wyskoczy z agresją do innego na spacerze, mimo że wszyscy naokoło trąbią: „bądź spokojny, Twój pies przejmuje Twoje emocje!!”
No tak, bo i co z tego, że Ty to WIESZ, skoro nie masz pojęcia, jak to prawdziwie zrobić i POCZUĆ? Wówczas takie slogany na wiele się nie zdadzą, a tylko wprowadzą więcej frustracji i poczucia winy.
Przez lata poszukiwań i eksperymentów znalazłam sposoby, które bardzo pomogły mi w tym, by dziś potrafić przywołać w sobie spokój, gdy najbardziej go potrzebuję. Pośrodku burzy, zewnętrznego chaosu i trudnych momentów, ktore kiedyś sprawiały, że traciłam grunt pod nogami.
TUTAJ znajdziesz stworzoną przeze mnie medytację prowadzoną, która może okazać się dla Ciebie dobrym startem w świat wewnętrznego spokoju! 🙂