Dzisiaj postanowiłam poruszyć temat popularnych w ostatnich latach ziół i grzybów medycznych, które wykazują tzw. działanie adaptogenne, a także wspierają ludzi i zwierzęta w efektywniejszym radzeniu sobie ze stresem. A, jak wiadomo, stres w obecnych czasach jest jedną z głównych przyczyn coraz częściej spotykanych zaburzeń behawioralnych oraz przewlekłych problemów zdrowotnych naszych czworonogów.
No dobrze, na początku, dla tych z Was, którzy albo nie słyszeli o tej grupie roślin i grzybów lub może słyszeli, ale bardzo niewiele, zaczniemy od krótkiego omówienia, czym są i co robią.
Po tym wstępie opowiem Wam o pułapkach stosowania ziół alopatycznie, czyli opierając się jedynie na objawach, które chcemy nimi zamaskować. W kolejnych odcinkach natomiast przedstawię Wam również kilka popularnych ziół/grzybów, które bezpiecznie można wprowadzić do diety swojego psa, z uwzględnieniem zasad bezpieczeństwa oraz ich wielokierunkowego działania.
Na początku był stres…
Zacznijmy od tego, że organizm powinien być postrzegany jako ekosystem, w ramach którego wszystkie organy wewnętrzne współpracują i komunikują się ze sobą, a utrzymanie zdrowia i dobrego samopoczucia zależy od utrzymania odpowiedniego poziomu cukru we krwi, temperatury, równowagi hormonalnej, a także od procesów detoksykacji pozwalających na pozbywaniu się na bieżąco toksyn spożywanych wraz z pokarmem i nadmiarem przyjmowanych leków, jak również tych środowiskowych.
Dzięki utrzymaniu równowagi pomiędzy tymi układami i mechanizmami, układ odpornościowy może skutecznie chronić organizm przed zewnętrznymi patogenami, a także wyregulowany zostaje rytm snu, dzięki któremu organizm zwierzęcia może się zregenerować i nabrać gotowości do kolejnych wyzwań.
To, co zaburza tę równowagę najmocniej, jest stres. I nie mówię tu o stresie krótkotrwałym, gdy nasz pies wystraszy się nagłego wystrzału, ale po kilkunastu minutach powróci do stanu spokoju i opanowania, a później nie spotka go nic, co generuje porównywalny poziom stresu. Mam na myśli przede wszystkim sytuację, w której zwierzę doświadcza tego rodzaju czynników stresogennych na porządku dziennym, i to wielokrotnie w ciągu dnia. Gdy stres ten staje się stresem przewlekłym.
Twój pies wychodzi na spacer – pojawia się stres w związku z mijanymi psami. Wracasz do domu- Twój pies szczeka na hałasy na klatce. Oglądasz telewizję – Twój pies zaczyna szczekasz na pojawiające się na ekranie postaci lub nieznane dźwięki. Pomyśl tylko, ile tego rodzaju reakcji nawarstwia się u zwierzęcia w ciągu dnia. To jednak nie wszystko, gdyż równie wiele czynników w ten sam sposób będzie wpływać na organizm i układ nerwowy psa (ale i Twój!), które są cisze, niepozorne i na co dzień nie zwracamy na nie uwagi. To stresory, które stopniowo kumulują się przez miesiące i lata zanim zauważymy ich realny negatywny wpływ. Do tych czynników mogą należeć: toksyny absorbowane przez skórę oraz błony śluzowe pochodzące z chemicznych środków używanych do sprzątania domu lub prania, sztucznych zapachów świeczek parafinowych czy syntetycznych olejków eterycznych, których na co dzień używamy (lub tych dobrej jakości, ale narzucanych zwierzętom, które nie mają możliwości od nich uciec), metale ciężkie spożywane wraz z pokarmem, a już na pewno wraz z karmami komercyjnymi (w tym stres oksydacyjny, który tworzy się w momencie, gdy w organizmie obecnych jest więcej wolnych rodników niż przeciwutleniaczy, które je neutralizują, tym samym spowalniając procesy starzenia się organizmu oraz przyczyniają się do wielu chorób).
Można do tego zaliczyć permanentny hałas, w którym znajdujemy się wraz z naszymi zwierzętami, jeśli kilka godzin dziennie oglądamy telewizję, w której pokazywana jest przemoc, konflikty, chaotyczne reklamy i krzyki, a na domiar wszystkiego, gdy już telewizję wyłączamy, to włączamy psu radio na czas naszej nieobecności, karmiąc go dodatkowymi niekorzystnymi i obciążającymi bodźcami.
Uff… można zestresować się samym uświadamianiem sobie tego, jak wiele czynników w obecnych czasach może negatywnie wpływać zarówno na nasze psy, jak i na nas samych. Jest to jednak niezwykle istotne, by uświadomić sobie to wszystko po to, by w pierwszej kolejności, zanim sięgniemy po zioła czy inne specyfiki, w pierwszej kolejności po prostu zrobić czystkę zastanawiając się, które spośród tych stresorów z łatwością możecie wyeliminować. Na pewno macie wpływ na to, co dzieje się w Waszych domach- zacznijcie więc od tego. Zastąpcie środki czystości bardziej naturalnymi, mniej drażniącymi, nie zawierającymi środków toksycznych. Później przeanalizujcie poziom hałasu, który na co dzień obecny jest w Waszych życiu. Wyłączcie TV (a najlepiej oddajcie do utylizacji 😉), a zamiast tego włączcie łagodną muzykę, najlepiej z odgłosami natury, które automatycznie synchronizują się z naszymi układami nerwowymi, przywołując spokój i rozluźnienie.
Zmieńcie dietę, wzbogaćcie je o produkty i zioła zawierające flawonoidy, które zrównoważą ilość wolnych rodników w organizmie Waszym i psa, a także zadziałają przeciwzapalnie i hepatoprotekcyjnie.
I dopiero teraz przyjdzie czas na wprowadzenie ziół lub grzybów o działaniu adaptogennym, by wesprzeć psa (oraz siebie) w skuteczniejszym poradzeniu sobie z czynnikami stresogennymi, na które nie mamy już wpływu, by je zmienić.
No właśnie, czym są adaptogeny?
Ich działanie polega przede wszystkim na uodpornieniu organizmu i wzmocnieniu mechanizmów regulacyjnych, by dzięki temu człowiek lub zwierzę nabrało większej łatwości w powrocie do stanu spokoju po zmierzeniu się z danym bodźcem. Nie polega to na tym, że Twój pies po przyjmowaniu takiej rośliny stanie się otępiały lub przestanie w ogóle reagować na cokolwiek dzieje się wokół niego, ale że po spotkaniu się z trudną dla siebie sytuacją, nawet jeśli poziom stresu się podniesie, to z dużo większą skutecznością powróci do stanu sprzed tej sytuacji. Tym samym wychodząc z samonapędzającego się koła przewlekłego stresu, którego poziom nigdy nie opada i przez który z jeszcze większą łatwością generują się nadwrażliwe reakcje na kolejne zdarzenia. Jak sama nazwa mówi, takie zioła i grzyby pomagają w lepszej adaptacji do tych czynników, których na ten moment nie jesteśmy w stanie zmienić. Ogólnie mówiąc, opisuje się te rośliny i grzyby jako takie, które wzmacniają cały organizm i wszystkie układy w ciele – układ odpornościowy (tu przewodzą grzyby i zawarte w nich polisacharydy, alfa- i beta-glukany), układ krążenia, układ hormonalny i trawienny (wzmocnienie mikrobiomu jelitowego). To jednak duże uogólnienie, ponieważ ostatecznie każdy z adaptogenów posiada swoje unikalne właściwości i to właśnie z nimi należy się najpierw zapoznać, zanim wprowadzimy go do diety psa lub swojej.
Dlaczego zioła, nawet tak bezpieczne jak przedstawia się adaptogeny, mogą przynieść skutki uboczne lub zwyczajnie nie zadziałać dla Waszego psa?
Po pierwsze, zioła, które poddawane są badaniom naukowym, analizowane są przede wszystkim pod kątem ich fitochemii, czyli składu chemicznego związków czynnych, które posiadają określone działanie farmakologiczne na organizm, natomiast nie bierze się pod uwagę ich tradycyjnego zastosowania, setek lat doświadczeń opartych na obserwacjach zielarzy mocno związanych z danymi roślinami, a także ich energetyki, która odgrywa ogromną rolę w tym, czy dana roślina pozytywnie czy negatywnie wpłynie na danego psa czy człowieka. Po drugie, bardzo często patrzy się na zioła w sposób jedynie objawowy, tym samym zwyczajnie próbując zastąpić lek farmaceutyczny – lekiem roślinnym. Przykładowo, jeśli ktoś chce zastąpić u swojego czworonoga lek psychotropowy wsparciem roślinnym, sięgnie po prostu po dziurawca ze względu na jego potwierdzone działanie antydepresyjne. Albo gdy opiekun usłyszał, że ashwagandha wykazała w badaniach działanie przeciwlękowe, a jego pies ewidentnie boi się innych psów, to sięga po tę roślinę, żeby wesprzeć swojego czworonoga. Tym samym jednak pomija się kompletnie patrzenie na organizm całościowo, zapominając , by jednocześnie wyeliminować inne czynniki przyczyniające się do wystąpienia danego zaburzenia pomiędzy systemami i układami w ciele, a następnie, by wesprzeć również je. Bardzo często w trakcie terapii psa np. lękowego, jednocześnie skupiam się na wzmocnieniu jego odporności, wątroby, nerek lub innego narządu, który poprzez różne symptomy prosi o pomoc. Przyglądam się także emocjom opiekuna. To wszystko wzajemnie na siebie wpływa i naszym celem nie może być jedynie „uspokojenie psa, by przestał szczekać na sąsiada”.
Podczas gdy zarówno na zioło, jak i na swojego psa należy spojrzeć jak na unikalną indywidualność, unikalny ekosystem, w którym wszystko jest ze sobą połączone i w którym dany objaw, np. wspomniane już zachowanie lękowe, może wynikać z zupełnie innego źródła niż u innego psa wykazującego podobny problem. Dodatkowo, aby odpowiednio dobrać zioła, poza samymi właściwościami farmakologicznymi, należy poznać ich właściwości rozgrzewające/ochładzające lub nawilżające/wyszuszające, które jednocześnie będą wyrównywać zaburzenie termiczne naszego czworonoga. Istnieje szereg symptomów, które pomagają nam rozpoznać, czy nasz pies jest bardziej typem rozgrzanym, czy wychłodzonym (o tym opowiem w innym odcinku) i jest to bardzo istotne, żeby umieć to rozróżnić, zanim zaczniemy faszerować go przypadkowo poznanymi ziołami. Jeśli bowiem nie weźmiemy pod uwagę tego ważnego czynnika, wówczas możemy na przykład zacząć stosować tę popularną ashwagandhę u swojego rozgrzanego wylęknionego psa i zaobserwować, że jego zachowanie zamiast zmieniać się na lepsze i bardziej spokojne, zaczyna być jeszcze bardziej nerwowe, pobudliwe. Wówczas bardzo łatwo jest po prostu stwierdzić, że zioła negatywnie wpływają na naszego psa, podczas gdy istnieje cały szereg czynników, które mogły na to wpłynąć: niewzięcie pod uwagę termiki zastosowanego zioła (i termiki psa), za mała lub za duża dawka, brak holistycznego spojrzenia na problem, niewzięcie pod uwagę innych czynników środowiskowych (w tym własnego zachowania i stanu emocjonalnego, który wpływa na zwierzę).
Dodatkowo, należy pamiętać, że aby zioła prawdziwie zadziałały, musimy wyjść poza skupianie się jedynie na objawie, którego chcemy się pozbyć. I tu kolejny przykład: u psa wykazującego zachowania agresywne opiekun może zechcieć zastosować kordyceps (znów, skupiając się jedynie na wiedzy o tym, że może on pomóc psu lepiej radzić sobie ze stresem), podczas gdy zachowania takie często wynikają z nadmiernego rozgrzania organizmu, a także wymagają wsparcia wątroby manifestującej swoje osłabienie pod postacią wybuchów złości/frustracji. A kordyceps co? Przede wszystkim jeszcze bardziej Waszego psa rozgrzeje i jeszcze mocniej pobudzi przepływ energii w jego organizmie. Więc pomimo szeregu pozytywnych właściwości, na Waszego psa zadziała wręcz przeciwnie, bo nie spojrzeliście na oba te organizmy przez pryzmat ich unikalnej indywidualności.
No dobrze, tyle na dziś słowem wstępu 😊 Temat adaptogenów będziemy kontynuować w kolejnych spotkaniach, które publikować będę regularnie co tydzień na moim podcast i tutaj, na blogu. Zapraszam Was serdecznie do wspólnego zgłębiania tego fascynującego tematu!